sobota, 28 września 2013

Rozdział 3


Rozmowa


               Nieszczególnie się wyspałyśmy tej nocy. Ledwie zdążyłyśmy na ostatni pociąg. Całą jazdę i długi spacer do domu spędziłyśmy, omawiając wydarzenia wieczoru.
                Emily promieniała. Od lat marzyła, żeby Jake ją zauważył
i teraz wreszcie dostała swoją szansę. Zastanawiałyśmy się, w jaki sposób utrzymać jego zainteresowanie przez następnych kilka tygodni. I wyszło nam, że jeśli Emily zdoła trzymać inne dziewczyny poza polem widzenia Jaka do początku wakacji, może zostaną ze sobą na dłużej. Miałyśmy mnóstwo do przedyskutowania, a ja specjalnie kierowałam rozmowę na ten temat, żeby nie mówić zbyt wiele o Willu.
                Mimo to nie dało mi się całkowicie uniknąć pytań Emily.
- Więc wygląda na to, że Will nareszcie postanowił zabrać cię na randkę - powiedziała, kiedy już wlokłyśmy się ze stacji do mojego domu. Na nogach znowu miałam conversy, które po krótkiej szamotaninie na ulicy wydarłam Em.
- Tak, na to wygląda... Ale chyba nie tylko o to mu chodzi. Poprosił, żebym z nim pojechała do Kornwalii za parę tygodni. Jego rodzice wynajęli domek.
- Odważna jesteś. Chcesz spędzić tyle czasu z jego rodziną, ledwie zaczęliście ze sobą chodzić!
- Hm... Właśnie w tym problem. Bo widzisz - przyznałam się w końcu - jego rodzina przyjedzie tam dopiero później. Bylibyśmy tylko we dwoje.
                 Gwałtownie chwyciła powietrze. Zerknęłam na nią,
kiedy mijałyśmy latarnię.
- Nie traci czasu, co? - Umilkła na chwilę. - Chcesz jechać? - dodała sztucznym, lekkim tonem.
- Jak możesz tak myśleć?! - wykrzyknęłam. - To zbyt wcześnie.
- Wiem - zgodziła się. - Ale czasem rozsądek potrafi wyparować w obliczu nieodpartej pokusy. - W jej oczach dostrzegłam tęskne spojrzenie. Głos miała dziwnie cichy.
                  Aaaa! Tu cię mam, pomyślałam.
- Wygląda na to, że sama o tym myślałaś - rzuciłam zaczepnie. - Czy to znaczy, że ty i Jake zamierzacie...
- Chciałabym mieć chociaż szansę. Myślałam tylko o naszym pakcie.
                   Emily i ja dawno temu zawarłyśmy umowę, że będziemy się nawzajem pilnować, jeśli któraś choćby pomyśli, żeby pójść z chłopakiem na całość. W ciągu ostatniego roku widziałyśmy zbyt wiele krótkich i kończących się katastrofą związków naszych koleżanek. Żadna z nas nie chciała cierpieć tak jak one.
                   Szczerze mówiąc, jeszcze parę dni temu zastanawiałam się, czy Will nie mógłby być tym pierwszym. Ale teraz patrzyłam na niego bardziej trzeźwo i cała ta historia po prostu... nie pasowała mi. Nie mogłam zrozumieć dlaczego. Chłopak był boski, popularny i wolny, a teraz na dodatek zainteresował się mną. Dlaczego się z tego nie cieszyłam?
                    Nie mogłyśmy się oprzeć pokusie. Po drodze zajrzałyśmy na mały placyk zabaw przy moście, żeby pohuśtać
się chwilę w świetle księżyca. Kiedy się tu wprowadziliśmy,
miałam dziewięć lat i czułam się stanowczo zbyt dorosła, żeby cieszyć się tym sprzętem. Ale teraz Emily i ja regularnie używałyśmy huśtawek jako miejsca, gdzie można było przysiąść i poplotkować bez ryzyka, że ktoś nas podsłucha.
                     Zaczęłyśmy rozmawiać o Victorii. Znałam ją od zawsze. Od pierwszej klasy chodziłyśmy do tej samej szkoły, chociaż nie zawsze do tej samej klasy. W pewnym sensie byłyśmy zbyt podobne do siebie, zbyt mocno ze sobą rywalizowałyśmy, żeby się zaprzyjaźnić. Ale zdarzało nam się razem dobrze bawić, jak na przykład na wycieczce do Francji w podstawówce, kiedy we dwie
poprowadziłyśmy atak na pokoje chłopaków, i parę lat później na wyjeździe z chórem. Niestety, sytuacja z Willem popsuła nasze stosunki. Kiedy tylko zdałam sobie sprawę, że obie do niego wzdychamy, stało się dla mnie jasne, że delikatna równowaga między nami rozpadnie się do reszty.
                     Życie z Em było o wiele prostsze. Różniłyśmy się
całkowicie wyglądem, podejściem do życia i środowiskiem, ale jakimś cudem zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Na szczęście nigdy nie podobali nam się ci sami chłopcy. Zamiast tego przez sześć ostatnich lat przeżywałyśmy wspólnie katastrofy, dramaty i zakochania, tragedie porzucenia w wieku czternastu lat przez
chłopaków, z którymi nie spędziłyśmy chyba nawet godziny- wszystko to okraszone irytującym wścibstwem naszych matek. Po tylu latach wyczuwałyśmy już, kiedy ta druga ma kłopoty, i wykazywałyśmy się niezwykłą zdolnością dzwonienia do siebie w najbardziej odpowiednim momencie. Ufałam Emily bezgranicznie i wiedziałam, że zawsze będziemy przyjaciółkami.
                     Wciąż jeszcze śmiałyśmy się po cichu z chłopaków,
kiedy zakradałyśmy się do domu, starając się nie obudzić moich rodziców. Wielka szkoda, że musiałyśmy wstać wcześnie rano. Najchętniej przegadałybyśmy całą noc.
                      Kiedy po raz enty rozmyślałam o wydarzeniach tego dnia i rozpaczałam nad stanem dżinsów, przypomniałam sobie o bransoletce. Wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam grzebać w torbie, żeby ją znaleźć. W przyćmionym świetle srebro błyszczało blado, a kamień wyglądał jak świeża trawa po skoszeniu. Nie zdawałam sobie sprawy, że wcześniej tak dobrze ją wyczyściłam. Zupełnie
nie przypominała sczerniałego, wygiętego kawałka metalu, który wydobyłam z błota.
                        Wsunęłam ją na nadgarstek, żeby sprawdzić, jak
wygląda na ręku. Pasowała naprawdę doskonale, jakby została zrobiona specjalnie dla mnie. Spojrzałam na kamień i ogarnął mnie kojący spokój. Miałam dziwne uczucie, że miejsce tej bransolety jest właśnie na mojej ręce i że to źle, że tak długo leżała pod żwirem i błotem. Przysunęłam ją do nocnej lampki, żeby się jej lepiej
przyjrzeć. Kiedy światło zatańczyło w kamieniu, było to tak piękne, że zaparło mi dech - niemal jakby kamień cieszył się ze swojego ocalenia. Nigdy w życiu nie widziałam niczego piękniejszego. Bez dwóch zdań! Wreszcie oderwałam oczy od bransoletki. Obiecałam sobie, że jutro porządnie ją wyczyszczę.
                         Już miałam zgasić światło, kiedy Emily zakasłała.
- To nic, tylko łaskotanie w gardle - zaczęła się tłumaczyć.
- Musisz się czegoś napić - rzuciłam stanowczo - Bałam się, że jej kaszel nie da mi zasnąć. - Przemknę się do kuchni i przyniosę ci wody. - Już nieraz spałam z nią w jednym pokoju i wiedziałam, czym to grozi. Potrafiła kaszleć przez sen całą noc.




Cześć!
Obiecałam, że dzisiaj dodam, więc dodaje. 
Co prawda nie jest zbyt długi, ale jest c'nie?
Miał być dłuższy, ale rozdzieliłam 
go na dwie części, bo jestem strasznie
śpiąca i nie chce mi się dalej 
siedzieć i przepisywać na laptopie, bo to
bardzo usypia. 

Kolejny dodam jakoś...nie wiem, ale na pewno
w przyszłym tygodniu, może nawet w weekend, bo 
teraz mam codziennie jakieś testy, więc się nie 
wyrobie, a obiecałam sobie, że w tym roku
dam z siebie wszystko, a nie średnia 3,37

Ja pierdole, ale się rozpisałam i strasznie 
bez sensu. 

Dobra, kończę, bo za chwilę się rozpiszę na 
100000.... słów. Narka :)


Kolejny rozdział = 4 komentarze



P.s macie jakieś fajne blogi do czytania? Bo nie mam co robić na matmie. Plis, dajcie mi coś, bo zwariuję.
Te potęgi mnie wykańczają.
Da ktoś korki? :) 
(to jakby żart, ja i korki? Ja i matma? Haha, 
lepszego żartu nie słyszałam)



8 komentarzy:

  1. Świetne, na prawdę mi się podoba ;) Czekam tylko aż akcja bardziej się rozwinie :3
    Zapraszam do mnie:
    http://life-isnt-like-mp3.blogspot.com/
    http://dance-with-me-baby-lou.blogspot.com/
    http://they-dont-know-about-us-1d.blogspot.com/
    http://i-mustnt-kill-you.blogspot.com/

    Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Napięcie narasta z rozdziału na rozdział :) Po raz kolejny nie mogę się już doczekać next'a :D Świetnie. Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne next plis!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale akcje się dzieją w taką niecierpliwość nas wprowadzasz. Rozdział jest CUDOWNY..! Dodawaj szybko nexta.!
    Zapraszam od mnie mam nadzieję że wpadniesz http://one-second-one-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czarny anioł. Jak ona mogła się w nim zakochać? tyle bólu i cierpienia jaki jej zadał.
    Człowiek bez uczuć i granic.
    Człowiek, który potrafi zabić z zamkniętymi oczami.
    I wtedy zielone oczy pociemnieją, a ciało opanuje furia...
    Kathleen to dziewczyna z marzeniami. Żyje w swoim poukładanym świecie nikomu nie przeszkadzając. Hmm.. no a może jednak?
    Jedna noc, a jej życie staje się koszmarem.
    Historia w której będzie ból, cierpienie. Dowiesz się co to sens życia, którego Kath już nie rozumiała. po tym wszystkim co On jej zrobił, zagubiła się w ciemnej nocy bólu.
    http://moj-czarny-aniol.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. WŁAŚNIE ZNALAZŁAM TEGO BLOGA I STWIERDZAM ŻE JEST BOSKI :CZEKAM NA NEXTA I MAM NADZIJE ŻE DODASZ GO SZYBKO :)

    OdpowiedzUsuń
  7. sorka kiedy next bo już dłuuuuuuugo go nie ma...

    OdpowiedzUsuń